Była mała, beztrosko biegała po łące pełnej kwiatów w poszukiwaniu swojego wyjątkowego miejsca, gdzie mogła by posiedzieć w samotności i spokoju. Mogło by się wydawać, że nie miała problemów, zawsze uśmiechnięta, miła grzeczna dziewczynka. Tak mogło się wydawać, bo tak naprawdę nikt jej nie znał, nikt nie wiedział co czuję. Wkońcu znalazła swoje wyjątkowe miejsce, przychodziła tam zawsze jak miała dość, czego dość? Wszystkiego, a przede wszystkim swoich rodziców, szczególnie ojca i problemów które doszły wraz ze swoim wiekiem. Po kolejnej kłótni, no może to nie była kłótnia, bo jak coś nie szło tak jak trzeba to ojciec, wyzywał matkę. Nie chciała tego słuchać. Kiedyś lubiła szkołę, tak kiedyś. Teraz to jej nienawidzi, a to przez to, że zakochała się, miała najlepsze 'przyjaciółki'. Każdy zazdrościł dla niej talentu do piłki nożnej, szczególnie dziewczyny były zazdrosne, że miała lepszy kontakt z chłopaki niż one. Była ładną nastolatką. Z dnia na dzień zmieniła się, chłopak ją wykorzystał, upokorzył, te które nazywały się 'przyjaciółkami' odwróciły się. Zaczęła doceniać innych, nie chciała być już taka jak jej koleżanki, czyli nie oceniała po wyglądzie. Wszyscy zaczęli się z niej śmiać, a szczególnie jedna najbliższa była przyjaciółka. Nie wytrzymała gdy nazwała ją 'nic nie wartą szmatą('. A dlaczego tak ją nazwała? 'Była to pierwsza impreza na której się pojawiła, chłopak zaproponował dla niej alkohol,nie chciała, ale się zgodziła, nie sądziła, że ten dzień zmieni jej życie na zawsze, dosypał dla niej coś do alkoholu i ją zgwałcił, nie powiedziała o tym nikomu. Nie chciała i się bała, że jej nie uwierzą. Po tygodniu chłopak ją zostawił. A miała dopiero 15 lat.A teraz, jej była przyjaciółka nazwała ją 'nic nie wartą szmatą' ponieważ ten chłopak jej byłej przyjaciółki był jej przyjacielem. Niestety był, przeniósł się do innej szkoły. Tamta nie mogła pogodzić się z tym, że to z Kate spędzał więcej czasu niż z nią.' )Uciekła z szkoły, jak zwykle jej 'rodziców' nie było w domu, nie zastanawiając się, poszła na swoje wyjątkowe miejsce, cały dzień i noc przesiedziała tam, na drugi dzień wróciła. *Kolejna kłótnia z rodzicami, kolejna ucieczka, nie chodzenie do szkoły*- to była już zwykła codzienność. Wkońcu nadszedł ten dzień gdy rodzice dowiedzieli się, że nie chodzi do szkoły, ojciec tak się wściekł, że pobił ją, nie poszła na policję, nie chciała kolejnego upokorzenia, nie chciała żyć na tym świecie. Jej siostry wyjechały Sandra była cały czas w Poznaniu, a Karolina była w Francji, nie interesowała ich, zostawiły ją. Bolało, cholernie bolało to, matka, matka jak matka zawsze narzekała, cały czas by tylko oglądała sama telewizję i chodziła sobie na spacery, możliwe, że kogoś miała. Nie interesowała ją córka, można by było powiedzieć, że Kate była zwykłą 'wpadką'. Pewnego razu nie wytrzymała, wzięła żyletkę i przejechała raz po nadgarstku, pomogło trochę, bólu nie czuła fizycznego tylko psychiczny, nie mogła sobie poradzić, nie chciała popełniać samobójstwa bo wiedziała, że życie to dar od Boga, chciała zobaczyć, czy żyletka dla niej pomoże, czy da chociaż trochę ulgi. Jak się okazało dała. Nie spała już kilka nocy podrząd, nie była zmęczona, chociaż jak już była to spała tylko 5/6 godzin, więcej nie dała rady. Czuła wstręt sama do siebie, a to dlatego, że sobie samej się nie podobała miała tylko 168 cm wzrostu, jak dla niej to było mało, zawsze chciała mieć przynajmniej 175. Mimo, że wszyscy powtarzali jej, że jest chuda no ważyła tylko 45 kg. Nie miała anemii, po prostu nie lubiła jeść, szczególnie nienawidziła sałatek. Zawsze jadła mało, i odpowiadało dla niej to. Któregoś dnia, przyjechała Karolina z Sandrą zabrały rodziców do sklepu, żeby kupić jakieś rzeczy. Już nie wrócili, w drodze hamulce się niby zepsuły, ale tak naprawdę nie było, ktoś przeciął te głupie hamulce, żeby zabić ją, Kate. Ta osoba myślała, że jak zawsze Kate będzie jechać z swoim przyjacielem, niestety temu komuś pomyliły się numery rejestracyjne, fakt Sandra i Michał (przyjaciel) mieli takie same samochody. Myślała, że to wszystko było tylko głupim snem. Niedługo potem przyjechała 'rodzina', gdy zobaczyli, że Kate się tnie, odwrócili się od niej. Wywieźli ją do pierwszego lepszego miasta, chociaż mogła iść do domu dziecka, wybrała inaczej. Gdy jej wujek zatrzymał się, żeby kupić sobie coś do jedzenia, ona ostatni raz wyjęła swoją żyletkę i przejechała kolejne 2 razy po nadgarstku. Miała tam już 3 rany. Każda blizna, przypominała jej kolejno: chłopak,przyjaciele-śmierć-wyjazd.Wyrzuciła przez okno żyletkę i udała się dalej w drogę.Leżałam tak, nie wiem ile czasu. Tak teraz mogę przyznać się, że boję się ludzi. Pewnie myślicie, że jestem jakąś wariatką czy coś, że jak mam się bać ludzi, jak ten blondyn mnie przytula. No tak, sama siebie uważam za totalną wariatkę. Ale to nic. Przy nim czułam się bezpieczna, to było uczucie dotąd mi nie znane, może nie bałam się życia, czy coś, ale przy rodzinie nie mogłam się tak poczuć.. Spojrzałam na jeszcze 'świeże' rany. Po chwili poczułam jak moje policzki robią się mokre od łez. Wzięłam swój telefon i weszłam na tumblra, to chyba on i piłka mnie trzymają przy życiu. Zrobiłam zdjęcie, swoich jak ważnych blizn i wstawiłam na tumblra, dodając opis, BLIZNY KTÓRYCH NIE ŻAŁUJĘ. Tak to była prawda, nie żałowałam, że zrobiłam sobie te trzy blizny, wiedziałam,że nie byłam taka sama jak większość nastolatek które się tną, ja zrobiłam symbolicznie, o tych bliznach nikt nie wie, i się raczej nie dowie. Może to i głupie, ale tumblr to jest mój pamiętnik, nikt o nim nie wie, no chyba, że jacyś obcy ludzie, tam wiem, że mogę napisać wszystko co chcę, czytając mojego tumblra, można dowiedzieć się o mnie bardzo dużo, i to chyba jest w nim najlepsze, że oddaje uczucia. Spojrzałam na swój ekran telefonu, widniała godzina 4:57. Wiedziałam, że nie zasnę, więc poszłam do łazienki i wzięłam dłuuugą kąpiel. Po 2 godzinach wyszłam z łazienki i ubrałam wczorajsze ubrania bo nie miałam nic innego... Poszłam do kuchni, i zrobiłam se kanapki, co ja będę robić? Nie mam zamiaru się uczyć, wolałabym trenować piłkę, ale znając moje szczęście to się nie załapie, bo niby jestem 'za słaba' tak mówił, każdy klub gdzie chciałam trenować, a to dlatego, że jestem chuda i niska. Ale też jestem silna, i umiem się bronić, tak umiem się bronić. Niestety nauczyłam się dopiero po tym co zrobił mi mój były... Dobra, nie przypominajmy już o tym. Nie chcę pamiętać o tym. Ale pamiętam i to jest najgorsze, że pomimo tego, że robimy wszystko by zapomnieć i tak nie zapominamy. Powinnam zniknąć z życia Marco czy nie? Sama nie wiem, gdzie wtedy bym się podziała? Ale jednak nie mogę go narażać na niebezpieczeństwo ze strony Izy(była dziewczyna Michała), która chciała za wszelką cenę zemścić się na mnie tylko dlatego, że uważała, że to ja namówiłam Michała by z nią zerwał. Ona jest zdolna do wszystkiego, to ona spowodowała ten wypadek. Tak to ona. Już postanowiłam, już nigdy mnie blondyn nie zobaczy. Zostawiłam mu karteczkę, w której było napisane
'' dziękuję ci za wszystko. Nie mogę ciebie albo kogokolwiek narażać na niebezpieczeństwo. Nigdy więcej już się nie zobaczymy, jestem tego pewna. Jeszcze raz dziękuję ci za nocleg i pomoc. Pewnie gdy przeczytasz tą kartkę mnie już nie będzie, nie będzie mnie nigdzie.....Żegnaj Kate.
Jeszcze raz przeczytałam tą kartkę i wyszłam z domu. Ona chciałaby mnie zabić i pewnie zrobi to, czy nie było by łatwiej gdybym sama się zabiła? Nie nie nie. Wogule już nic nie wiem.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------
Tak wiem namieszałam. Wiemm też, że nie umiem pisać opowiadań-.- Więc mimo wszystko proszę o komentowanie i szczerą opinię, możecie mnie krytykować za rozdział czy coś.